WYSZUKIWARKA PRODUKTÓW Nazwa produktu:  Branża: Województwo:
powrót

KIOSK WYDAWNICZY


Katalog Florysty - Wydanie 1/2023 (51)
Katalog Florysty
1/2023 (51)
KATALOG FLORYSTY 1/2023 (KF-51) BOŻE NARODZENIE Cena : 49,00 zł W numerze: Wieńce adwentowe Stro(...)
Cena 1 egz. 49,00 PLN brutto
Zosia-Samosia zostaje mamąartykuł

Rozmowa z Pauliną Dróżdź, socjologiem Warsztatów Analiz Socjologicznych
 
Anna Pawliczko: - O współczesnej kobiecie można powiedzieć, że to taka "Zosia-Samosia".
Samodzielna, zaradna, przedsiębiorcza... Dlatego też w momencie, gdy ma zostać
matką otoczenie nie spieszy jej z pomocą. Czy to dobry objaw?
 
Paulina Dróżdź: - Jeśli ciężarnej kobiecie, a potem młodej mamie nie udziela się pomocy z powodu obaw o to, że zostanie się posądzonym o ingerowanie w jej niezależność i
samodzielność, o wtrącanie się, a tak często jest, to niestety zachowania
takiego nie nazwałabym dobrym objawem. Trudno się jednak dziwić takim, a nie
innym reakcjom społeczeństwa. Kobiety przyzwyczajają swoje otoczenie do tego,
że są całkowicie samodzielnie i im samym jest trudno przestawić się na tryb
wymagający szczególnej troski ze strony innych. Skoro samej kobiecie niełatwo
jest się do takiej myśli i rzeczywistości przyzwyczaić, to nie należy się dziwić,
że społeczeństwo nie reaguje. Jestem przekonana, że wrażliwość na kobiety
ciężarne i młode mamy oraz ich potrzeby nie zanikła ale ludzie wstydzą się i
boją ją okazywać aby nie zostać uznanymi za wtrącających się w nie swoje
sprawy. Z drugiej strony, ciąża jest stanem wyjątkowym, dlatego też kobiecie należy się
wyjątkowe traktowanie i ona sama także zapewne zdaje sobie sprawę, że nie może
być już wspomnianą „Zosią – Samosią”, bo nie odpowiada jedynie za siebie.
Młoda mama, która sama jeszcze nie zna swoich możliwości może chcieć przekonać
się, czy poradzi sobie samodzielnie. Jednakże odmowa pomocy z jej strony czy przyjęcie postawy sugerującej, że nie chce żadnego wsparcia, nie oznaczają, że należy przestać
się interesować jej losem. Dobrze jest być w pobliżu i czuwać.

A.P.: -  W przeszłości, świeżo poślubiona żona a za chwilę młoda mama mogła liczyć na
wsparcie i doświadczenie swojej matki, teściowej, babek, ciotek, kuzynek...
Ludzie żyli bliżej siebie, interesowali problemami bliskich. Wydaje się, że te
czasy odeszły bezpowrotnie. Czy mam rację?

P.D.: - W pewnym sensie tak. We współczesnej rzeczywistości coraz rzadziej funkcjonują
wielopokoleniowe domy, młodzi rzadko zostają w rodzinnych wsiach, gdzie
spokrewnione osoby, na których pomoc można liczyć w każdej sytuacji, mieszkają w
co drugim domu. Młodzi ludzie mają własny pomysł na życie i silne pragnienie
usamodzielnienia się, co prowadzi do osiedlania się z dala od domu czy
miejscowości rodzinnej, a więc siłą rzeczy czyni kontakty rzadszymi. A to z kole
po pewnym czasie osłabia więzi. Poza tym, rodziny są mniejsze, a więc mniej
jest osób, na których pomoc można liczyć. Dzisiaj młodzi małżonkowie często zamiast na rodzinę, z która utrzymują poprawne, ale nie serdeczne stosunki, wolą zaangażować w życie rodzinne, w tym w wychowanie dzieci, bliskich znajomych. To znajomi są świadkami na ślubie,
chrzestnymi, przyszywanymi ciociami i wujkami. We współczesnej rzeczywistości
często polega się nie na rodzinie i sąsiadach a na gronie znajomych.
Podsumowując, nie sądzę aby brak zainteresowania problemami bliskich osób
spowodowany był zobojętnieniem członków rodziny wobec siebie. Powodem rzadszych
kontaktów bezpośrednich jest odległość i zmiana modelu funkcjonowania rodziny.
Pamiętajmy jednak o alternatywnych sposobach kontaktowania się, których istne
bogactwo oferują nam współczesne technologie. Niemniej ważną kwestią jest to, że dziś 50 czy 60-latkowie są aktywnymi zawodowo, atrakcyjnymi osobami, dla których rola dziadków, choć bardzo miła i często wyczekiwana, nie może być czymś, co zdezorganizuje ich życie. Nie jest
już tak oczywistym jak kilkadziesiąt lat temu, że starsze pokolenie czynnie
pomaga w wychowaniu młodego. Pozostaję jednak przy zdaniu, że jeśli dołoży się starań o zachowanie częstych i serdecznych kontaktów, pomimo, że zmieniają się modele funkcjonowania rodzin, młoda kobieta potrzebująca wiedzy i doświadczenia bliskich jej osób, zawsze będzie mogła na nie liczyć.

A.P.: -  Obecnie, jak nigdy dotąd, młoda mama może czuć się bezradna. Po powrocie ze
szpitala jest praktycznie sama. Mąż wychodzi na 12 godzin do biura, rodzice
najczęściej mieszkają w innym mieście. Czy kobieta musi być zdana tylko na
siebie i wiedzę zaczerpniętą w szkole rodzenia?
 
P.D.: - Jeśli kobieta ma rodzeństwo czy bliską rodzinę w rozsądnej odległości
niewymagającej męczących podróży, naturalnym powinno być, że oczekuje i
otrzymuje od tych osób wszelaką pomoc. Kontakty na odległość mogą przynieść ulgę
psychiczną i pomoc duchową ale nie wsparcie w wypełnianiu nowych, a przez to
trudnych obowiązków. Dobrym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest utrzymywanie ożywionych kontaktów towarzyskich. Często to znajomi są osobami, na które można liczyć w każdej
sytuacji.  Młoda matka niemal zawsze jest zagubiona i przestraszona. W szkole rodzenia i
z opowieści innych osób poznała kwestie dotyczące wychowania dziecka tylko teoretycznie.
A jak wiadomo praktyka czasem wręcz drastycznie weryfikuje naszą początkową
wiedzę. Jeśli kobieta nie może liczyć na rodzinę czy znajomych a ma silną
potrzebę kontaktu z innymi osobami w podobnej sytuacji, może poszukać grup
wsparcia czy kół zainteresowań spotykających się np. w osiedlowych klubach czy
choćby na forach internetowych. Możliwość wyżalenia się i sięgnięcia po poradę, pozwala poczuć się pewniej, a co za tym idzie - lepiej w nowej sytuacji. Czasem w taki sposób nawiązują się także nowe znajomości, a nawet przyjaźnie.

A.P.: - Kiedyś nikt nie słyszał o depresji poporodowej. Dziś zdarza się ona coraz
częściej. Czy tak musi być? W jaki sposób można jej zapobiec?
 
P.D.:- Sądzę, że depresje poporodowe były zawsze, tak jak zawsze mieliśmy do czynienia
np. z nadpobudliwymi dziećmi. Kiedyś jednakże tego typu problemy traktowało się
opisowo. Dziś każdemu zachowaniu czy stanowi odbiegającemu od normy nadaje się
medyczne nazwy. Na dłuższą metę nie nazwałabym tego zjawiskiem negatywnym,
ponieważ sprecyzowanie problemu jest pierwszym krokiem do znalezienia sposobów
na jego rozwiązanie, ale z pewnością podkreśla istnienie pewnych zjawisk.
Podejrzewam jednak, że faktycznie kilkadziesiąt lat temu depresje zdarzały się
znacznie rzadziej, gdyż kobieta mogła liczyć na kompleksową - fizyczną i duchową
pomoc wielu bliskich osób. A dzięki temu łatwiej było jej poradzić sobie z
gorszym samopoczuciem, osłabieniem i licznymi obawami, typowymi dla nowej
sytuacji, jaką jest pojawienie się w rodzinie maluszka.
Ale, jak to już zostało wcześniej wspomniane, dziś nieco inny jest model
funkcjonowania rodziny, co z kolei powoduje, że pomoc w takim zakresie, w jakim
była udzielana młodej mamie kiedyś, nie jest obecnie możliwa.

A.P.: - W otoczeniu młodych mam coraz mniej jest małżeństw z dziećmi. "Złote rady"
najczęściej padają z ust osób bezdzietnych oraz tych, których model wychowywania
dzieci już dawno się zdezaktualizował. Gdzie w takim razie młoda mama może
szukać pomocy? Wiadomo bowiem, że  Internet oraz inne media szerzą wiedzę
wątpliwej wartości.

P.D.: - Być może to nieco staroświeckie podejście ale uważam, że dużą role w obraniu
właściwej drogi postępowania odgrywa wrodzony instynkt macierzyński, który
podpowiada mamie, co będzie najlepsze dla jej malucha. Można również, a nawet
trzeba polegać na partnerze i jego zdaniu, najczęściej równie mało doświadczonym
w danej dziedzinie, ale kierującym się rodzicielskim uczuciem i troską.
Jeśli w najbliższym otoczeniu braknie osób, których rada byłaby dla nas cenna,
należy włożyć nieco wysiłku w skontaktowanie się z grupami osób mających podobne
potrzeby i problemy. Jeśli nie otrzymamy oczekiwanego wsparcia i nie możemy
liczyć na wsparcie ze strony rodziny, jest to rozwiązanie, które należy
rozważyć. Nie polecam wątpliwej jakości artykułów publikowanych w Internecie ale jest
wiele ciekawych forów dla młodych mam czy kobiet ciężarnych. Wiadomości,
które tam można wyszukać, to najczęściej rzeczywiste doświadczenia, którymi kobiety
chętnie się dzielą, oczekując w zamian porad na tematy czy problemy, z którymi
osobiście jeszcze się nie zetknęły. Dzisiaj ludzie decydują się na potomstwo często grubo po 30. a coraz więcej osób – wcale, więc nie należy się dziwić, że większość znajomych nie posiada jeszcze dzieci, a więc i doświadczeń związanych z ich wychowaniem. Ale mimo to interesują się
sytuacją młodej mamy, chcą pomóc, być może interesują się tematem także dlatego,
że sami planują w niedługim czasie zostać rodzicami. Ich rad - często faktycznie
nijak mających się do problemów, na które mają być remedium - należy cierpliwie
wysłuchać, pamiętając, że nie z własnej winy nie są w stanie nam pomóc. 
Pozostają nam dobrodziejstwa najnowszych technologii, dzięki którym możemy
kontaktować się z osobami w podobnej sytuacji, bez względu na to, jak duża
odległość nas dzieli. No i oczywiście zawsze warto włożyć nieco wysiłku w
wyszukanie dobrych specjalistów oraz fachowej literatury, które będą niezastąpione przy kłopotach zdrowotnych.

Fot. DigiTouch, www.ti-amo.pl


ap



589.jpg
00001

590.jpg
00002

Pozostałe artykuły w temacie "Dobrze wiedzieć..."

Ślub w... piątek
Mamma Mia, biorę ślub!
Moda na małżeństwo
Przyciągnij miłość w związku
Język serca
Hulaj dusza - piekła nie ma?
Związek na zakręcie
Zatrzymać chwilę
Zapatrzeni w siebie, sobą urzeczeni

Pozostałe tematy

Moda ślubna
Miejsca na wesele
Uroda i wizerunek Panny Młodej
Ślubne wiązanki i dekoracje
Na weselnym stole
Podróż poślubna
Psychologia związku
Książki
Kwestionariusz nowożeńców






Strona korzysta z plików cookies zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki dostępu lub przechowywania plików cookies w Twojej przeglądarce.
x